Monthly Archives: March 2006

W końcu mamy wiosnę… kalendarzową…

Pierwszy dzień wiosny. 😉 Dziś pierwszy raz w naszym domu zawitał Mikołaj, co prawda smacznie śpiący, ale zawitał. 🙂 Oczywiście z mamunią Anią, a i pana L. nie zabrakło, coś tam w kompie rozgrzebywał… Ciekawe jak tam Dzień Wagarowicza w … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Zwierzyniec, czyli klucz dzikich gęsi i nie tylko

Wróciłem z pracy i od razu usiadłem do wypełniania kolejnych aplikacji. Tym razem do Metalcraftu – może znajdę jakąś pracę w zawodzie. Ach, gdybym miał w sobie trochę z natury krętacza, ale nie… Jestem uczciwy i nie potrafię napisać o … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Kalambury

Miała być dzisiaj wieczorem mała imprezka połączona z kalamburami. A tu nici, goście nie dopisali i ku ogólnemu zdziwieniu zostaliśmy w domku sami. Na szczęście mamy necik i cały wieczór spędziliśmy grając na kurniku. A w co? Oczywiście w kalamburki…

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Normalka, jak to w sobotę…

Co normalni ludzie robią w sobotę? Oto pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Sławciu znowu cały dzień robił nadgodziny, aby wreszcie osiągnąć upragnioną granicę pięciuset funtów tygodniówki. Ania po raz kolejny udała się do Bridge House’u by popracować na … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Halo, Halo… Tu Chatteris…

Tydzień już jeżdżę z Dawidem do pracy i do dzisiaj dwa razy mignęła mi czerwona budka telefoniczna w Chatteris. Jakby nie było, taka budka jest charakterystyczna dla Wielkiej Brytania. Wracając z pracy postanowiłem dokładnie wypatrzyć, gdzie jest ona umiejscowiona, aby … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

A na obiad były kluski (prawie) śląskie

Dzisiaj mieliśmy przyjemność zjeść przepyszny obiadek przygotowany przez dziewczyny. Ania przygotowała wyśmienite kluski (prawie) śląskie, a Moniczka rewelacyjny sosik grzybowy z pieczarek. Dobra, więcej nie chwalę, ale faktem jest bardzo nam, chłopakom, smakowało. Sławciu strzelił przy tym gafę mówiąc, że … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Szklane domy, szklane szachy…

Szukając tytułu dla dnia dzisiejszego długo zastawialiśmy się co ciekawego się wydarzyło. W sumie nic, może poza pierwszym szachowym pojedynkiem, jaki stoczyłem na ziemii angielskiej. Pierwszym przeciwnikiem został Marcin, który od dłuższego czasu nie grał w szachy i po zaciętym … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Męczące rękawiczki

Drugi dzień w pracy – znowu pakowałem rękawiczki. Strasznie nie lubię takiej roboty, w której nie widać końca. Wolałbym mieć wyznaczone konkretne zadanie, np. przygotować tysiąc sześciopaków… A tu nie wiem nic, robię paletę za paletą i końca nie widzę. … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Hej Ho! Hej Ho! Do pracy by się szło!

Dzisiaj po raz pierwszy poszedłem do pracy. Bałem się, że będę miał problemy z rozmawianiem, ale nie było źle. Do St Ives pojechałem z Dawidem i Anglikiem, który również jeździ do pracy do Acushnet’u. Była to najdłuższa podróż w moim … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Owczy pęd

Dzisiaj o 9:00 trafiliśmy, co prawda, do kościoła anglikańskiego, ale za to na mszę katolicką. Miło jest móc uczestniczyć w nabożeństwie katolickim, tutaj w Chatteris, nawet jeśli wszyscy wokół mówią po angielsku. Jednak po zeszłotygodniowej mszy anglikańskiej, na której niemal … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment