Szklane domy, szklane szachy…

Szukając tytułu dla dnia dzisiejszego długo zastawialiśmy się co ciekawego się wydarzyło. W sumie nic, może poza pierwszym szachowym pojedynkiem, jaki stoczyłem na ziemii angielskiej. Pierwszym przeciwnikiem został Marcin, który od dłuższego czasu nie grał w szachy i po zaciętym pojedynku udało mi się wygrać. Pierwszy pojedynek w Anglii i pierwsze zwycięstwo w tej królewskiej grze. Niezły początek…
Z drugiej strony, nawiązując do drugiej części tytułu, możemy stwierdzić, że Anglia nie jest wcale tak wspaniała, jak wielu naszych rodaków sądzi. Owszem, gdy już znajdzie się pracę, wówczas można mówić o życiu za normalne pieniądze. Wystartowanie tu bez niczyjej pomocy graniczy z cudem i przypomina porywanie się z motyką na słońce. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę przed wyjazdem, lecz mieliśmy to szczęście, że mamy Hawranków, którzy pomogli nam tu przybyć i dalej możemy wierzyć w wizję szklanych domów… Zwłaszcza, że przedwiośnie już minęło 😉

szklane szachy

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *