Męczące rękawiczki

Drugi dzień w pracy – znowu pakowałem rękawiczki. Strasznie nie lubię takiej roboty, w której nie widać końca. Wolałbym mieć wyznaczone konkretne zadanie, np. przygotować tysiąc sześciopaków… A tu nie wiem nic, robię paletę za paletą i końca nie widzę. Fizycznie nie chodzę zmęczony, ale myślę, że za jakiś czas wysiądę psychicznie.

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *