Hej Ho! Hej Ho! Do pracy by się szło!

Dzisiaj po raz pierwszy poszedłem do pracy. Bałem się, że będę miał problemy z rozmawianiem, ale nie było źle. Do St Ives pojechałem z Dawidem i Anglikiem, który również jeździ do pracy do Acushnet’u. Była to najdłuższa podróż w moim życiu. Całą drogę denerwowałem się… W końcu dojechaliśmy i zostałem sam, zdany tylko na siebie. Od przedstawiciela Qubic’a odebrałem buty ochronne, po czym ponad pół godziny czekałem na szkolenie BHP, podczas którego cały czas rozmawiałem po angielsku. Zwiedziłem całą halę, po czym około 9:30 zacząłem pracę.
Sue, zastępująca supervisor’a, pokazała mi co mam robić i cały dzień do wieczora pakowałem rękawiczki w sześciopaki. Praca w ogóle nie jest rozwijająca, ale też nie jest zbyt męcząca fizycznie. W pracy mam dwie przerwy – pierwszą, śniadaniową, trwającą dwadzieścia minut o dziesiątej rano, oraz 45-minutową przerwę na lunch o trzynastej. Pracę skończyliśmy o 16:45 i wróciliśmy do Chatteris. Gdy wróciłem do domu chyba przez pół godziny opowiadałem refleksję z pracy. Pierwszy dzień w pracy będą wspominał bardzo miło, a najważniejsze jest to, że nie miałem problemów z rozmowami po angielsku.

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *