Zwierzyniec, czyli klucz dzikich gęsi i nie tylko

Wróciłem z pracy i od razu usiadłem do wypełniania kolejnych aplikacji. Tym razem do Metalcraftu – może znajdę jakąś pracę w zawodzie. Ach, gdybym miał w sobie trochę z natury krętacza, ale nie… Jestem uczciwy i nie potrafię napisać o czymś, czego nie robiłem. Mam tylko nadzieję, że opłaci mi się to kiedyś. Póki co wierzę, że wkrótce będę miał stałą pracę i będę mógł zacząć oszczędzać na domek.
Gdy do domku wrócili Hawrnakowie z Moniczką, wraz ze Sławciem zabraliśmy się za coś, co mieliśmy już zrobić dawno temu. Chwyciliśmy w końcu za młotki i poprzybijaliśmy wieszaczki na ubrania, ręczniki i ścierki. Co tu dużo mówić – zuch chłopaki z nas.
A wieczorem za oknem usłyszeliśmy dziwny odgłos. Nie wiedzieliśmy co to i wszyscy wyszliśmy przed dom. Okazało się, że po niebie szybuje klucz dzikich gęsi. Piękny widok i niesamowity dźwięk. Zawsze marzyłem, żeby zobaczyć coś takiego chociaż raz w życiu, dzisiaj miałem to szczęście. A jeśli dodamy do tego wszystkiego kota sąsiadów i wszechobecne bażanty to mamy tutaj prawdziwy zwierzyniec.

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *