Category Archives: emigracja (2006/07)

Pracy nie ma, ale kasa jest ;)

Poranek mieliśmy dzisiaj ciekawy. Przyjechała do nas Justynka, która zapragnęła mieć parę ładnych fotek, by powysyłać znajomym. Poszliśmy więc do naszego malutkiego ogródka, aby patrząca na mnie maślanymi oczkami Justynka została usatysfakcjonowana. Fotki wyszły ładne i tylko nasza maleńka koleżanka … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

No i znowu bez pracy…

W pracy cały dzień naklejałem nalepki firmowe na wieszaki, które następnie pakowałem do pudełek. Praca to bardzo męcząca, ale co zrobić – w końcu za to mi płacą. Pierwszy raz byłem po pracy potwornie zmęczony, a w czasie lunch-break’a nawet … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Zabawa w chowanego

Czasem tak bywa, że ci co nie pracują mają wielkie szczęście. 🙂 Dziś z Justyną i Marcinem wybrałam się do Ely pozwiedzać katedrę, której budowę rozpoczęto w XI wieku. Wstęp kosztował mnie 5 funtów z drobnymi piczkami (za te pieniądze … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Mebelki przyjechały

Czasem znajdę w sobie tyle siły by wstać i Szymciowi pomachać przez okienko, jak jedzie do pracy. Raz nawet przyjechał po niego Anglik pięknym samochodzikiem – Mini Morrisem (nowy model). Ma chłopak farta, że może sobie taką furką pojeździć. A … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

W końcu mamy wiosnę… kalendarzową…

Pierwszy dzień wiosny. 😉 Dziś pierwszy raz w naszym domu zawitał Mikołaj, co prawda smacznie śpiący, ale zawitał. 🙂 Oczywiście z mamunią Anią, a i pana L. nie zabrakło, coś tam w kompie rozgrzebywał… Ciekawe jak tam Dzień Wagarowicza w … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Zwierzyniec, czyli klucz dzikich gęsi i nie tylko

Wróciłem z pracy i od razu usiadłem do wypełniania kolejnych aplikacji. Tym razem do Metalcraftu – może znajdę jakąś pracę w zawodzie. Ach, gdybym miał w sobie trochę z natury krętacza, ale nie… Jestem uczciwy i nie potrafię napisać o … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Kalambury

Miała być dzisiaj wieczorem mała imprezka połączona z kalamburami. A tu nici, goście nie dopisali i ku ogólnemu zdziwieniu zostaliśmy w domku sami. Na szczęście mamy necik i cały wieczór spędziliśmy grając na kurniku. A w co? Oczywiście w kalamburki…

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Normalka, jak to w sobotę…

Co normalni ludzie robią w sobotę? Oto pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Sławciu znowu cały dzień robił nadgodziny, aby wreszcie osiągnąć upragnioną granicę pięciuset funtów tygodniówki. Ania po raz kolejny udała się do Bridge House’u by popracować na … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Halo, Halo… Tu Chatteris…

Tydzień już jeżdżę z Dawidem do pracy i do dzisiaj dwa razy mignęła mi czerwona budka telefoniczna w Chatteris. Jakby nie było, taka budka jest charakterystyczna dla Wielkiej Brytania. Wracając z pracy postanowiłem dokładnie wypatrzyć, gdzie jest ona umiejscowiona, aby … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

A na obiad były kluski (prawie) śląskie

Dzisiaj mieliśmy przyjemność zjeść przepyszny obiadek przygotowany przez dziewczyny. Ania przygotowała wyśmienite kluski (prawie) śląskie, a Moniczka rewelacyjny sosik grzybowy z pieczarek. Dobra, więcej nie chwalę, ale faktem jest bardzo nam, chłopakom, smakowało. Sławciu strzelił przy tym gafę mówiąc, że … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment