No i znowu bez pracy…

W pracy cały dzień naklejałem nalepki firmowe na wieszaki, które następnie pakowałem do pudełek. Praca to bardzo męcząca, ale co zrobić – w końcu za to mi płacą. Pierwszy raz byłem po pracy potwornie zmęczony, a w czasie lunch-break’a nawet zdrzemnąłem się. Po powrocie, w domu zastałem Moniczką, Justynkę i Marcina, którzy właśnie wrócili z wycieczki do Ely. Gdy nasi goście wyszli zadzwonił Charlie z Cubiq’a z informacją, że od poniedziałku nie pracuję, bo nie ma pracy. Nagle zrobiło mi się bardzo smutno i złapałem lekkiego doła. Na szczęście depresyjka nie trwała długo i postanowiłem, że jeszcze spróbuję tutaj znaleźć pracę. Nie wiem, czy się uda, ale na pewno nie dowiem się tego, jeśli nie spróbuję…

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *