Category Archives: emigracja (2006/07)

Kije samobije

Ania ze Sławkiem zabawiają w Yorkshire, a my po raz kolejny w pracy. Na szczęście dzisiaj nie byliśmy długo i udało nam się skończyć chwilkę po 17. A że skończyliśmy wcześniej i lato ciągle nam panuje, więc słoneczko wysoko na … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Śmieciowcy

W PRL’u w dniu dzisiejszym obchodzone było święto państwowe. W III RP Polacy w tym dniu jeżdżą na wysypisko śmieci. To tak pół żartem, pół serio. Tak naprawdę, to znowu wybraliśmy się na recykling. Znowu nazwoziliśmy pełne auto rupieci, także … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Caterpillar

Dzisiaj, w końcu, Ania (koleżanka z Eclipse’a) podjęła męską dycyzję. Postanowiła się zwolnić i złożyła wypowiedzenie. Od kiedy pracujemy w tej firmie Ania ciągle powtarzała, że się zwolni, ale nic z tego nie wynikało. I w końcu stało się. Mam … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Dyskoteka gra

Przed wyjazdem do Lidla po zakupy obejrzeliśmy sobie dokładnie tablicę rejestracyjną w aucie Piotrka. Wydawało się, że jest przyrdzewiała, lecz po dokładniejszym przyglądnięciu się okazało, że są to zabite muchy. Po prostu Piotrek jeździ tak szybko, że muchy i inne … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Opalamy się

Spojrzała dziś na ukochana w swoje lustereczko i doszło do wniosku, że trzeba się poopalać. Żartuję oczywiście, ale fakt, że pogoda dopisała, sprzyjał nie tylko słonecznym kąpielom. Tradycyjne opalanie na kocach, piasku, leżakach nie leżało dzisiaj w naszej naturze. Postanowiliśmy … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Maraton ukończony

Cztery dni w pracy, cztery dni w Polsce, cztery dni w pracy, trzy dni w Irlandii, jeden dzień na porządki domowe i pranie, cztery dni w pracy. W sumie dwadzieścia intensywnych dni. Nasze organizmy już trochę buntują się tym maratonem, … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Grill

Dzisiaj moja mama obchodzi urodziny. Zadzwoniliśmy z rana z szybkimi życzeniami, a potem prosto do pracy. Szansy nie było dzisiaj wyjść wcześniej, w końcu weekend się skończył i posiedzieliśmy do 21. Nie mieliśmy zbytnio siły robić dzisiaj kolacji, a tu … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Motylem byłem, ale utyłem

Znowu posiedzieliśmy w pracy krócej. Na tyle krótko, że zdążyliśmy jeszcze zrobić pranie i pobawić się w ogródku. Grając w kosza mogliśmy się poczuć jak motyle, lecąc z piłką wprost do kosza umieszczonego na wysokości odpowiedniej dla sześcioletniego dziecka. No … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Odpoczynek poszukiwany

Znowu trzeba iść do pracy. Po tym długim maratonie, w którym wciąż uczestniczymy z utęsknieniem oczekujemy odpoczynku. Najbliższe cztery dni spędzamy w pracy, a potem… Wreszcie będziemy mieć cztery dni laby. Przynajmniej liczę, że to będzie laba.

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Opłacalny recykling

Co tu dużo pisać – po trzech dniach w Irlandii potrzeba nam było odpoczynku. A tu nic, pranie trzeba zrobić, porządek, a tu jeszcze może jakiś mały wypadzik… Patryk dostał dzisiaj od nas lizaka irlandzkiego i to by było na … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment