Co tu dużo pisać – po trzech dniach w Irlandii potrzeba nam było odpoczynku. A tu nic, pranie trzeba zrobić, porządek, a tu jeszcze może jakiś mały wypadzik… Patryk dostał dzisiaj od nas lizaka irlandzkiego i to by było na tyle prezentów – w końcu zbieramy na wesele.
Zamiast siedzieć w domu, wybraliśmy się dzisiaj po raz pierwszy na recykling. Na razie na malutki, znajdujący się niedaleko Chatteris. Nie było tu za wiele rzeczy, ale porównując ceny i jakość, mogę uczciwie stwierdzić, że bardzo opłaca się tu robić zakupy. Parę mebelków za psie pieniądze i naprawdę ładnie można urządzić mieszkanko.
Zakupów na recyklingu dzisiaj nie poczyniliśmy, za to wracając zahaczyliśmy o targ w Chatteris. Kupiliśmy pyszne bułeczki i drożdżówki oraz odwiedziliśmy kilka następnych straganów. W jednym z nich kupiliśmy warzywa prosto z pola. Nie ma to jak zdrowa żywność w tym niezbyt zdrowo żyjącym kraju.
Zaopatrzeni w warzywka ugotowaliśmy wspólnymi siłami przepyszną zupę jarzynową, która spałaszowaliśmy następnie w ogródku. Ciekawe, jak długie są pory roku na Wyspach, jak długo potrwa jeszcze lato, które niedawno się zaczęło i jaka będzie tutaj jesień, a potem zima? Póki co cieszmy się tym co mamy.
-
Recent Posts
Recent Comments
- szymek on Jak na Krupówkach
- dygus on Firma kogucik
- Ania on Niech wodzirej łamie głowę
- szymek on Halloween
- szymek on Fryniołazik
Archives
- November 2019
- October 2019
- October 2017
- October 2012
- July 2012
- May 2012
- April 2012
- March 2012
- February 2012
- November 2011
- October 2011
- September 2011
- August 2011
- July 2011
- June 2011
- May 2011
- April 2011
- March 2011
- February 2011
- January 2011
- November 2010
- September 2010
- May 2010
- April 2010
- February 2010
- October 2009
- August 2009
- June 2009
- February 2009
- February 2008
- November 2007
- February 2007
- November 2006
- October 2006
- September 2006
- August 2006
- July 2006
- June 2006
- May 2006
- April 2006
- March 2006
- February 2006
Categories
Meta