Motylem byłem, ale utyłem

Znowu posiedzieliśmy w pracy krócej. Na tyle krótko, że zdążyliśmy jeszcze zrobić pranie i pobawić się w ogródku. Grając w kosza mogliśmy się poczuć jak motyle, lecąc z piłką wprost do kosza umieszczonego na wysokości odpowiedniej dla sześcioletniego dziecka. No cóż, motylem byłem, ale utyłem. Ważę już lekko ponad setkę, a pocieszam się, że od stycznia nie przybieram na wadze. Mam nadzieję, że coś uda się zrzucić, ale do tego trzeba regularnych ćwiczeń, a mi brakuje motywacji.

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *