Author Archives: szymek

So far so good

Drugi dzień audytu. Póki co, jak to określił Mike, jest “so far so good”, czyli na razie dobrze. Przed nami ostatni dzień audytu i miejmy nadzieję, nic trefnego nie znajdą, bo inaczej zamkną nam mikrobiologię 😉 Audyty z jednej strony … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Miesiąc miodowy zaczynamy w robocie

Pierwszy dzień w pracy po urlopie. Przynieśliśmy do Eclipse’a ciasteczka weselne oraz trochę sernika i makowca. W sumie nie wiemy, czy smakowały pracownikom laboratorium, bowiem nikt poza Sarą nie powiedział nam, że były pyszne. Ach, ta nasza próżność. No nic, … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Tylko nie w tą stronę

To co dobre szybko się kończy. Po niemal dwóch tygodniach w kraju, co tu dużo ukrywać – bardzo męczących dwóch tygodniach, wracamy na Wyspy. Brrr… Paskudnie piszę się, że “wracamy”, bo de facto jest to kolejny wyjazd. Pożegnaliśmy się z … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Noc po ślubie

Gdy w końcu skończyło się wesele o piątej nad ranem, udaliśmy się do naszego apartamentu dla nowożeńców. Rozpakowaliśmy prezenty, wykąpaliśmy się i zmęczeni położyliśmy się spać. Niech nikt nie myśli, że po wycieńczającej zabawie będziemy mieli siły na jakieś “bonusy” … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Szczęść Boże Młodej Parze

No i stało się. Od dzisiaj jesteśmy mężem i żoną. A wszystko zaczęło się zwyczajnie. Rano brak pospiechu przy wstawaniu, później wizyta u wujka Piotrka, krótki meczyk w piłkę. Do tego jeszcze kieliszek dobrego, domowego wina. Kto by przypuścił, że … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Cisza przed burzą

Trzeba zawieść jeszcze wódkę do Starego Orlego Gniazda, lecz ja przeczuwając, że atmosfera przedweselna będzie napięta, wybrałem się z przyszłym szwagrem na wycieczkę w Beskid Żywiecki. Dokładnie to wybraliśmy się na Jałowiec. Takie ostatnie kawalerskie chwile. Busem pojechałem do Suchej … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Pierwszy prezent

Rano, skoro świt wybraliśmy się do kościoła, aby w końcu dopiąć wszystko na ostatni guzik. Przygotowaliśmy zaświadczenia o zapowiedziach i zaatakowaliśmy zwartym, dwuosobowym szykiem kancelarię parafialną w Szczyrku. Załatwiliśmy wszystko, tylko okazało się, że kościelnego i organistę musimy załatwić we … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Niech wodzirej łamie głowę

Kościół dzisiaj był zamknięty – w zasadzie myślę o kancelarii. W burzy straszliwej za to pojechaliśmy weselicho załatwiać. Dograliśmy wszystko z panią kierowniczką, tzn. menu, ilość gości, co nieco z programu. No i w końcu zobaczyliśmy salę. Mam nadzieję, że … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | 2 Comments

Kawalersko-panieńskie ostatki

Do domku wróciliśmy zielonym Poldkiem z Wiarkiem i Moniką, których poznaliśmy na rekolekcjach. Mamy nadzieję, że zaszczycą nas swoją obecnością na naszym weselu, a póki co zastanawiamy się, czy aby nie pożyczyć ich samochodziku na wesele. Decyzja przed nami. Tak … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | 1 Comment

Duchowe wyciszenie

Dzisiaj na dni parę izolujemy się od tej całej ślubno-weselnej bieganiny. Pojechaliśmy dzisiaj na nauki przedślubne do Hałcowa. Dokładniej to pod kościół w Hałcnowie zawiózł nas tata Moniki, a my skierowaliśmy się sami na miejsce nie bardzo wiedząc, gdzie powinniśmy … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment