Noc po ślubie

Gdy w końcu skończyło się wesele o piątej nad ranem, udaliśmy się do naszego apartamentu dla nowożeńców. Rozpakowaliśmy prezenty, wykąpaliśmy się i zmęczeni położyliśmy się spać. Niech nikt nie myśli, że po wycieńczającej zabawie będziemy mieli siły na jakieś “bonusy” 😉 A żeby było śmieszniej, choć łóżko było małżeńskich rozmiarów, to do przykrycia dostaliśmy dwie małe kołderki. Śmiechu warte… Chyba, że właściciele liczyli na to, że nie będziemy używać pościeli 😉
Rano, przywitał nas Tymonek, a już o dziewiątej zjedliśmy śniadanie w hotelu, po czym udaliśmy się do swoich domów. Na śniadanie była jajecznica oraz to, co zostało z wesela. Prawie wszyscy goście śpiący w hotelu zjedli posiłek z nami.
Prezenty zostawiliśmy w Buczkowicach i po krótkiej rozmowie z rodzicami zdecydowaliśmy się na wycieczkę do Kóz, gdzie poprawiny robili rodzice Moniczki. Pobawiliśmy się chwilkę, po czym wróciliśmy do Buczkowic, zahaczając jeszcze o kościół w Kozach, gdzie udaliśmy się na Mszę Św. Po męczącej nocy niemal całe kazanie przespaliśmy, a na szczęście w najważniejszych fragmentach byliśmy przytomni. Gdy wróciliśmy do Buczkowic, okazało sie, że rodzice już śpią – widać nie tylko nas zmogło wcześnie spać po weselu. Posprzątaliśmy prezenty, odwiedziliśmy wujka Piotrka, który na szczęście nie spał, po czym ostatnim autobusem Moniczka pojechała do Bielska. Męczący mieliśmy ten pierwszy dzień po ślubie.

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *