Category Archives: emigracja (2006/07)

Szklane domy, szklane szachy…

Szukając tytułu dla dnia dzisiejszego długo zastawialiśmy się co ciekawego się wydarzyło. W sumie nic, może poza pierwszym szachowym pojedynkiem, jaki stoczyłem na ziemii angielskiej. Pierwszym przeciwnikiem został Marcin, który od dłuższego czasu nie grał w szachy i po zaciętym … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Męczące rękawiczki

Drugi dzień w pracy – znowu pakowałem rękawiczki. Strasznie nie lubię takiej roboty, w której nie widać końca. Wolałbym mieć wyznaczone konkretne zadanie, np. przygotować tysiąc sześciopaków… A tu nie wiem nic, robię paletę za paletą i końca nie widzę. … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Hej Ho! Hej Ho! Do pracy by się szło!

Dzisiaj po raz pierwszy poszedłem do pracy. Bałem się, że będę miał problemy z rozmawianiem, ale nie było źle. Do St Ives pojechałem z Dawidem i Anglikiem, który również jeździ do pracy do Acushnet’u. Była to najdłuższa podróż w moim … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Owczy pęd

Dzisiaj o 9:00 trafiliśmy, co prawda, do kościoła anglikańskiego, ale za to na mszę katolicką. Miło jest móc uczestniczyć w nabożeństwie katolickim, tutaj w Chatteris, nawet jeśli wszyscy wokół mówią po angielsku. Jednak po zeszłotygodniowej mszy anglikańskiej, na której niemal … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Pępkowe i “zajekutaśny” Maciek

Stanął świeżo upieczony ojciec na wysokości zadania i zorganizował imprezkę pępkową. Ludzi poprzychodziło wielu – większość miejscowej Polonii. Każdego dnia poznajemy kolejnych Polaków. Imprezka rozkręcała się z minuty na minutę i aż żal było wracać później do domu. Wszyscy goście … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Hip! Hip! Hurra! Szymek pracę ma!

Wszystkie wydarzenia dnia dzisiejszego zostały przyćmione jednym – mam pracę! Pod wieczór na nasz telefon domowy zadzwoniła Jaz z Qubic’a, prosząc o rozmowę ze mną. Od razu poszedłem na dół, gdzie było o niebo ciszej, niż na piętrze. Po krótkiej … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Qubic – szansa na pracę

No i w końcu dotarliśmy w trójkę (Moniczka, Justynka i ja) do Qubic’a. Wypełniliśmy ankiety, tzn. ja wypełniałem, a dziewczyny ściągały ode mnie gorzej niż w szkole. Pytania były przeróżne, począwszy od odpowiedzi na pytania związane z angielskim tekstem (rozumienie … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

I’m singing in the rain…

Dzień pierwszy zasadniczego szukania pracy. Umówieni z Justynką wybraliśmy się do Qubic’a – agencji pośrednictwa pracy. Po przyjeździe do Qubic’a okazało się, że na dzień dzisiejszy jest już komplet klientów, których mogą przyjąć do pracy, więc umówiliśmy na dzień jutrzejszy. … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Srebrne gody

U nas dzisiaj niewiele się działo. Wieczorkiem zadzwoniliśmy do rodziców, żeby złożyć im życzenia z okazji 25. rocznicy ślubu cywilnego. Ach, te cwaniaki, za trzy miesiące znowu będą obchodzić srebrne gody – w czerwcu minie wszak 25 lat od ślubu … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Dwudniowy Mikołaj

Pojawiła się ta nasza mała nadzieja – Mikołaj. Podziwiam jego rodziców, że dają tu sobie nieźle radę, Ania zdecydowała się rodzić w angielskim szpitalu (mieli co prawda tłumacza, ale mimo wszystko…). A ja tęsknię, bardzo tęsknię za tymi wszystkimi i … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment