Bitwa na kostki

Grając w hokeja trzeba mieć obrane jakieś ochraniacze. Dzisiaj wieczorkiem ucięliśmy sobie z Piotrkiem mały pojedynek w hokeja, niestety, zaliczając przy tym kilka uderzeń nie tylko w piłeczkę. Nie raz, nie dwa ciachaliśmy się kijami po łydkach, kostkach, a i piłeczki jakoś tak chętniej latały w stronę kończyn dolnych, niźli do bramki. No cóż, praktyki nam jeszcze wiele potrzeba, lecz przyszli przeciwnicy, strzeżcie się…
A dziewczyny nasze, widząc, że pasja sportowa bierze u nas górę poprzebierały się w damskie fatałaszki, wzięły wino i zaczęły wabić nas do stołu i tańca. I co tu człowiek ma zrobić, jak kocha taką kobietę. No nic, po prostu ulega…

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *