Od Annasza do Kajfasza

Kto by uwierzył, że tyle problemów można mieć z wszelkiego rodzaju urzędami. Chyba każdy. Jako pierwszy zaatakowaliśmy dzisiaj USC w Bielsku-Białej i wydobyliśmy skrócone odpisy aktów urodzenia. Chcieliśmy jeszcze załatwić protokół przedślubny, czy jak to zwą, ale Pani powiedziała, że mają masę roboty i poradziła załatwić nam to w Buczkowicach. Z USC podeszliśmy na chwilkę do kiosku cioci Ewy, która była niesamowicie zaskoczona naszą wizytą. Chwilkę porozmawialiśmy, po czym ruszyliśmy dalej.
Kolejne kroki skierowaliśmy do parafii w Leszczynach, gdzie byłem chrzczony. Trafiliśmy tu poza godzinami urzędowania Kancelarii Parafialnej, lecz pomimo tego udało nam się wszystko załatwić. Zostaliśmy przyjęci przez bardzo życzliwego księdza, który szybko, sprawnie i miło przygotował dla nas niezbędny dokument.
Następnie udaliśmy się do parafii św. Barbary w Mikuszowicach, gdzie chrzczona była Moniczka. Niestety, tutaj musieliśmy zaczekać na godziny otwarcia kancelarii, bowiem nikt nie odpowiadał na nasze dzwonienie. Mieliśmy nieco ponad godzinę czasu, więc pospacerowaliśmy po okolicy, pomodliliśmy się przy kościółku i powspominaliśmy dziecięce czasu. W końcu doczekaliśmy się i dostaliśmy się do kancelarii. Błyskawicznie wszystko mieliśmy w ręku. W tutejszej parafii panuje niemal pełne zinformatyzowanie i wszystkie wpisy do ksiąg parafialnych z ostatniego półwiecza wpisane są do programu komputerowego. Szok…
Mieliśmy już niemal wszystkie dokumenty, więc pojechaliśmy do Szczyrku zapytać o szczegóły w tamtejszej parafii. Okazało się, że wszystko jest dokładnie tak, jak mówiła Sabinka, czyli bezproblemowo. Musimy tylko załatwić licencję z jednej z naszych parafii, spisać protokół w USC, protokół przedmałżeński i to wszystko. A więc, jutro i pojutrze będziemy mieć bardzo intensywne dni. Co najmniej tak intensywne jak dzisiejszy.

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *