Ale jaja…

W pracy, jak to w pracy. Wszystko byłoby normalnie, gdyby nie fakt, że pół godziny przed 21, o której powinniśmy skończyć, nasza team-leader, Sam, opuściła laboratorium prosząc, by zadzwonić do niej gdy skończymy. Tego nasza mała polska ekipa nie wytrzymała i Karol zadzwonił do Simona, managera mikrobiologii, informując go o tym fakcie. Ciekawe co z tego wyniknie, ale znając stosunek angielskich pracodawców, prawdopodobnie nic dobrego.

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *