Pierwszy raz idziemy do pracy z Bridle Close. Jest stąd o wiele dalej niż z Dock Road, przez co musimy wychodzić mniej więcej o 8:40. Daleka to droga do pracy, zwłaszcza, że organizm, który jeszcze parę minut wcześniej błogo spał, jest zmuszany do większego wysiłku. Ale mimo tych niedogodzeń nie łamiemy się…
Klimatyzacja w pracy dalej nie działa, więc ucieszyliśmy się, że dzisiaj spał deszcz. Trochę to egoistyczne, ale dzięki deszczykowi, w pracy jest chłodniej. Pracowaliśmy dzisiaj krócej, bo tylko do 20:30, przerwę na lunch spędzając, jak zwykle do tej pory, w domu Ani i Sławka. Po powrocie do naszego nowego domku wzięliśmy się za sprzątanie i wspólnymi siłami doprowadziliśmy pokoik do jako takiego stanu. Mebli mamy jak na lekarstwo, ale staraliśmy się jak mogliśmy, aby w pokoiku było przytulnie. Mam nadzieję, że się udało.