Funcik do funcika

Przyszło lato i trzeba się ubrać. Wybraliśmy się dzisiaj na zakupy do March. Chodziliśmy z Moniczką od jednego sklepiku charytatywnego do drugiego kupując różne, nie zawsze przydatne rzeczy. Moniczka kupiła masę ubrań i dzwonek, chyba od krowy, z kolei ja zadowoliłem się “Przygodami Sherlocka Holmes’a” w oryginale oraz dwoma innymi książeczkami. Każdy kupuje to, co lubi 😉 Ponieważ już jutro się przyprowadzamy, w Lidlu zrobiliśmy potężne zakupy jedzeniowe, dodając do nich mysz optyczną. Niby wszystko, co dzisiaj kupiliśmy samo w sobie jest taniutkie, tym niemniej łącznie wydaliśmy więcej funtów, niż powinniśmy. Oj, trzeba będzie teraz pooszczędzać trochę, choć z drugiej strony wysłałem dzisiaj zapytanie o kalkulację cen okien na piętro w Buczkowicach, na które też trochę pieniędzy będzie trzeba wyłożyć. Ach, te fenicjańskie wynalazki… pieniądze…

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *