Koniec z Talibem

Obudziliśmy się na zielonej sofie w pokoiku na parterze. Sławciu poszedł do pracy, później zostawiła nas również Ania. Nie było za bardzo co robić, więc zabrałem się za reperowanie zamka w drzwiach frontowych – parę minut i naprawione. Po raz pierwszy Ania i Sławek mogli dostać się do domku od frontu, chociaż i tak głównymi drzwiami zostają te od strony ogródka.
Dostałem się do Anglii niemal jak Talib – tak przynajmniej określiły mój zarost dziewczyny, więc postanowiłem w końcu obciąć włosy i ogolić brodę. Włosami zajęła się Ania i ogólnie nieźle wyszło. Tylko z tyłu wyglądam jakoś nieciekawie, ale na szczęście ja tego nie widzę… Golenie brody samo w sobie potrwało trochę czasu, wszak od ostatniego golenia urosło mi mnóstwo włosków, ale udało się. Znowu zacząłem wyglądać jak cywilizowany człowiek, choć z przerażeniem odkryłem, że moja poświąteczna nadwaga jest widoczna nie tylko na brzuszku, ale i na twarzy. Straszne uczucie, zwłaszcza, że brakuje jakiejś radykalnej mobilizacji, aby coś z tym zrobić. No nic, pożyjemy, zobaczymy, może te dziesięć kilogramów nadwagi jakoś samo ze mnie zejdzie…
Aby opis tego co się dzisiaj działo był pełny, należy zaznaczyć, że poznaliśmy Maćka, u którego udało mi się obejrzeć przegrany przez Polaków mecz ze Stanami Zjednoczonymi. Ach, jak dobrze mieć Cyfrę+ i polską telewizję.

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *