Mratinje – na końcu świata

Bus, którym jedziemy, jest bardzo pojemny – do tego stopnia, że mogę w nim stać w środku niemal wyprostowany, a wykorzystując podłogę przespać wiele kilometrów w komfortowej pozycji… W ten sposób przemieszczamy się przez Węgry do Serbii. Dla tych, którzy nie podróżują poza granice Unii Europejskiej jest do dobra okazja do tego, aby przypomnieć sobie, jak wygląda odprawa paszportowa.
O siódmej rano zatrzymujemy się na stacji benzynowej gdzieś w Serbii… Gdzieś przed Nowym Sadem… GPS pokazuje, że mamy bliżej do celu, niż zakładaliśmy, ale jednak wciąż daleko. Kolejny postój na kolejnej stacji benzynowej po 2,5 godzinie – tym razem jesteśmy już za Nowym Sadem, za to wciąż przed Belgradem… Przyjemnie się śpi w busie 🙂
Trasa z nizinno-wyżynnej zmienia się w typowo górską z całym mnóstwem serpentyn, licznymi tunelami i pięknymi widokami. Aga W. serwuje nam historyjki z Laosu, z których najbardziej wpada nam w ucho ta o “3 dolarach”… Znajdujemy się terenie byłej Jugosławii i pomimo, że minęło już ponad 15 lat od zakończenia wojny domowej, wciąż na wielu budynkach można zobaczyć ślady po kulach… Tak blisko, tak niedawno – przerażające…
Nieco po południu docieramy do Wiszegradu, miasta położonego na terenie Bośni i Hercegowiny, w którym GPS próbuje przeprawić nas przez rzekę Drinę, wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO, zabytkowym Mostem Mehmeda Paszy Sokolovicia. Niestety, most ten jest zamknięty dla ruchu, a więc czeka nas kolejny postój. Z Kubą udajemy się do punktu informacji turystycznej, gdzie dowiadujemy się wielu ciekawych informacji, m.in. o moście zbudowanym w XVI wieku, a także o pochodzącym z tego miasta Ivo Andriciu, który został w 1961 r. uhonorowany Nagrodą Nobla w dziedzinie literatury. Dowiadujemy się również, że niedaleko jest nowy most, który widać ze starego oraz że to standardowe pytanie, bowiem wszyscy jadący z GPSem mają ten sam problem… Życie…
Ponieważ planujemy zdobywać Maglić od strony czarnogórskiej (ponoć łatwiej) wąską górską dróżką docieramy do granicy w Šćepan Polje. Droga przypomina bardziej trasę dla kozic, niż samochodu osobowego, nie mówiąc już o mijance na drodze, tym niemniej natknęliśmy się na patrol miejscowej policji, która nie mogła zrozumieć, że na Maglicia chcemy wejść od strony czarnogórskiej oraz kilka krów, które nie przejmując się międzynarodowym charakterem tej jednopasmowej trasy wędrowały środkiem drogi…
Przed 16-tą docieramy do Mratinje, które nijak nie przypominała miejscowości oznaczonej grubą czcionką na naszej mapie. Znajduje się tu wiele fundamentów po zniszczonych domach, nie ma sklepu, poczty, czy szkoły – słowem, górska wioska odcięta od świata. Od miejscowych dowiadujemy się, że budynki zburzono, bo się waliły, a my możemy się przespać w namiotach u nich w ogródku – znajdzie się i miejsce na naszego busa 🙂
Ponieważ po zjedzeniu obiadu jest już zbyt późno na wyjście w góry decydujemy się uczynić to nazajutrz, przy okazji zdając sobie sprawę z konieczności rezygnacji z Triglava, który był naszym ostatnim celem…

Most Mehmeda Paszy Sokolovicia w Wiszegradzie, od lewej: Artur, Rafał, Szymek, Aga K. i Monika

This entry was posted in Korona Europy. Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *