Wczorajsza imprezka poprawinowa skończyła się dzisiaj o piątej rano, więc za prędko do wstawania się nie rwaliśmy. Gdy w końcu wstaliśmy okazało się, że czeka nas sporo sprzątania, jak to po każdej imprezce. Takie małe pogorzelisko… Długo nie sprzątaliśmy, ale efekt przeszedł nasze oczekiwania. W pokoju jest tak czysto jak nigdy. A prawie wszystko jest zasługą pewnego męża, który na kolanach z miotełką w ręku centymetr po centymetrze, szczelinka po szczelince zamiótł wszystkie dziadostwa, które gromadziły się tu od dłuższego czasu…
W tym czasie żoneczka moja sprzątała w kuchni. Pomyła wszystkie garnki, kubki, szklanki, talerzyki, kieliczki, lampki na wino… Pomyła wszystko co było co umycia. Efekt był taki, jakbyśmy zrobili wiosenne, albo przedświąteczne porządki. Po prostu pięknie…
A jak już wszystko było posprzątane wybraliśmy się na spacerek po Chatteris. Dawno nie byliśmy na spacerku w miasteczku. Pospacerowaliśmy, znowu spróbowaliśmy znaleźć szczątki opactwa, które w przeszłości tu było, ale znowu bez efektu. Możliwe, że nic z niego nie zostało, ale wobec tego po cóż nam tabliczka na Park Street informująca o opactwie. Trudno… Ważne, że spacer się udał.
-
Recent Posts
Recent Comments
- szymek on Jak na Krupówkach
- dygus on Firma kogucik
- Ania on Niech wodzirej łamie głowę
- szymek on Halloween
- szymek on Fryniołazik
Archives
- November 2019
- October 2019
- October 2017
- October 2012
- July 2012
- May 2012
- April 2012
- March 2012
- February 2012
- November 2011
- October 2011
- September 2011
- August 2011
- July 2011
- June 2011
- May 2011
- April 2011
- March 2011
- February 2011
- January 2011
- November 2010
- September 2010
- May 2010
- April 2010
- February 2010
- October 2009
- August 2009
- June 2009
- February 2009
- February 2008
- November 2007
- February 2007
- November 2006
- October 2006
- September 2006
- August 2006
- July 2006
- June 2006
- May 2006
- April 2006
- March 2006
- February 2006
Categories
Meta