Legalny biwak :)

Jakież było nasze zdziwienie, gdy rano okazało się, że śpimy w samym środku ogródków działkowych – na szczęście „nasza” działka była nieużytkiem… Kurtuazyjnie zapytałem przyglądającego nam się Maltańczyka, czy biwakowanie na Malcie jest legalne, na usłyszałem odpowiedź, że nie ma zielonego pojęcia, ale mu nie przeszkadza. Pokonwersowaliśmy jeszcze chwilę, po czym ruszyliśmy w drogę.
Podczas postoju na śniadanie postanowiłem popływać w morzu. Początek lutego, w Polsce biała zima, a ja nurkuję w morzu cieplejszym, niż polski Bałtyk w okresie wakacyjnym. Niesamowite uczucie.
W Marsaskali kupiliśmy bardzo tanie owoce, świeżo złowionego węgorza, po czym wróciliśmy do Valetty, gdzie zamierzaliśmy pokręcić się nieco przed odlotem samolotu. Zwiedziliśmy jeszcze piękne ogrody Lower i Upper Barakka, zakupiliśmy souveniry, po czym udaliśmy się na lotnisko. W ten sposób zakończyliśmy czterodniowy wypad na Maltę.

Monika i ja przed fontanną Trytonów w Valletcie

This entry was posted in emigracja (2006/07), Korona Europy. Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *