Odwiedziliśmy dzisiaj Sławka, który uraczył nas tortem urodzinowym. W prezencie daliśmy mu pojemnik na lód i napój alkoholowy. Co to był za napój, sami nie wiemy, ale lodu też trochę dorzuciliśmy. Posiedzieliśmy troszkę z gospodarzem, po czym ruszyliśmy w dalszą drogę.
Nie mieliśmy daleko, bowiem zahaczyliśmy o Bridge House, gdzie kupiliśmy po porcji ziemniaczków. Ania, niczym pracownik walczący o miano pracownika tygodnia naciągnęła nas na kawę, którą Moniczka wypiła z niewielką pomocą swego ukochanego, czyli mnie. Ruch w Bridge Housie był zerowy, więc posiedzieliśmy trochę z Anią, rozmawiając na luźne tematy.
No nic, trzeba było ruszać dalej w obawie przed następnym zakupem, na który mogłaby nas Ania naciągnąć 😉 Wybraliśmy się w stronę pól. Minęliśmy palącą się kupę słomy i po przejściu małego zagajniczka trafiliśmy nad staw. Nie mogliśmy uwierzyć, że w tak nieprawdopodobnym miejscu jest staw. Ściemniło się już, dzięki czemu mogliśmy podziwiać przepiękny księżyc odbijający się w tafli stawu. Przepięknie. Posiedzielibyśmy pewnie dłużej, ale trzeba było w końcu wracać do domu. Wróciliśmy więc, zjedliśmy kolacyjkę i udaliśmy się do łóżeczka.
-
Recent Posts
Recent Comments
- szymek on Jak na Krupówkach
- dygus on Firma kogucik
- Ania on Niech wodzirej łamie głowę
- szymek on Halloween
- szymek on Fryniołazik
Archives
- November 2019
- October 2019
- October 2017
- October 2012
- July 2012
- May 2012
- April 2012
- March 2012
- February 2012
- November 2011
- October 2011
- September 2011
- August 2011
- July 2011
- June 2011
- May 2011
- April 2011
- March 2011
- February 2011
- January 2011
- November 2010
- September 2010
- May 2010
- April 2010
- February 2010
- October 2009
- August 2009
- June 2009
- February 2009
- February 2008
- November 2007
- February 2007
- November 2006
- October 2006
- September 2006
- August 2006
- July 2006
- June 2006
- May 2006
- April 2006
- March 2006
- February 2006
Categories
Meta