Domek już posprzątany, lecz Moniczce ciągle brakuje czegoś do pracy. Postanowiła dzisiaj skosić trawę w ogródku. A ponieważ ogródek jest dość słusznych rozmiarów było to nie lada wyzwanie. Pierwsza zaczęła kosić moja ukochana, po niej kosiłem ja. Praca to dość monotonna, a i kosiarka co chwilkę zapychała się wysoką trawą i trzeba było ją przeczyszczać. W końcu ja kosiłem, Monika grabiła, a gdy ze szkoły wrócił Patryk, wówczas i on zabrał się za pomoc przy trawokosach. Tym sposobem, zespołową pracą, udało nam dość sprawnie skosić ogródek.