Nóżki nie służą

Czwarty i zarazem ostatni dzień byliśmy w pracy. Nie wiedzieć czemu (czyżby mecze w dniach wolnych) cały czas bolały nas nogi, lecz to co dzisiaj się działo, przechodzi ludzkie pojęcie. Przez ostatnie godziny nogi już tak nam w kość dawały, że podsunąłem sobie krzesło i ostatnią godzinę przepracowałem na siedząco. Na szczęście nie było już nikogo z szefostwa, więc nikomu nie podpadłem. Dobrze, że Ania odwiozła nas po pracy do domku, bo sam nie wiem, jak dotarlibyśmy na obolałych kończynach.

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *