Nareszcie…

W końcu doczekaliśmy się. Poszedłem po pierwszej herbacianej przerwie (tea-break’u) do Simona, zapytać o shift dla Moniczki. Dowiedziałem się, że już pod koniec ubiegłego tygodnia było to wiadome i George miał mi przekazać. Moniczka miała przyjść do pracy od jutra i zostać dzień dłużej niż nasza zmiana, ale ponieważ było dużo pracy, a nas tylko trójka dogadałem się z szefem, żeby przyszła już dzisiaj, a brakujące godziny odpracuje w piątek. Oczywiście wszystko za zgodą i wiedzą mojej ukochanej. Co tu dużo pisać – nareszcie pracujemy oboje systemem “cztery na cztery” i możemy powoli planować dłuższe, bo aż czterodniowe wypady, np. do Szkocji, Irlandii, Polski… Czas pokaże co z tego uda nam się zrealizować. Póki co cieszymy się bardzo z tego, że Moniczka dołączyła do mnie na zmianie i możemy sobie znowu razem pracować.

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *