Burza

Znowu byłem w pracy cztery godziny, po czym oczywiście wróciłem do domku. W Anglii jest dzisiaj Bank Holiday, więc nie udało nam się nic załatwić. Biblioteka zamknięta, agencje mieszkaniowe pozamykane, jedynie spacerek po mieście nieco umilił nam dzień. A największą atrakcją dnia była… burza. Nie była to zwykła, lecz pierwsza burza, jaką mieliśmy okazję zaobserwować od momentu gdy postawiliśmy nasze stopy na angielskiej ziemi. Tak naprawdę to tylko dwa razy zagrzmiało, a piorunów w ogóle nie było widać, lecz jak jest grzmot to znaczy, że jest burza i to się liczy.

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *