Jak już wspominaliśmy – gdy mamy wolne – przeważnie pada. Lecz my się deszczu nie boimy i po Chatteris krążymy. A pod wieczór, gdy się wypogadza spacerujemy po polach i sadach (to “sadach”, to żeby się rymowało)…
Ano powoli się przełamuje z tym angielskim, ale marnie mi to idzie, marnie… Chyba nie wszyscy są stworzeni do języka angielskiego. Tak sobie myślę, że łatwiej byłoby mi załapać francuski czy włoski – a to tylko dlatego tak sądzę, że mam dobry akcent – słów nie znam, ale akcent mam!!!