Kawalersko-panieńskie ostatki

Do domku wróciliśmy zielonym Poldkiem z Wiarkiem i Moniką, których poznaliśmy na rekolekcjach. Mamy nadzieję, że zaszczycą nas swoją obecnością na naszym weselu, a póki co zastanawiamy się, czy aby nie pożyczyć ich samochodziku na wesele. Decyzja przed nami.
Tak to w życiu bywa, że gdy ślub się zbliża, mężczyźni idą w jedną stronę, a kobiety w drugą. Gdzie Moniczka była i co robiła wiem tylko z opowiadań. Ja wybrałem się do Kamila na działkę, aby przy ognisku poświętować ostatnie chwile kawalerskiego życia. Na początek z Kluskiem ścięliśmy suszkę, po czym Rudy rozpalił ognisko. W sumie co mogą faceci robić? Piliśmy piwo, jedliśmy chipsy i popcorn i rozmawialiśmy na różne tematy. No, pozostaje napisać, kto był obecny: Tomko, Rudy, Sasqu, Pandres, Klusek, Shaggy no i ja. Mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem…

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

One Response to Kawalersko-panieńskie ostatki

  1. frytka says:

    Powiem wam miłe moje panny i mężatki, że taki salon metamorfozy był mi bardzo potrzebny. Wczoraj metamorfoza duchowa, dziś fizyczna. Tylko żałuje bardzo, że nie mam żadnych namiarów na pana Mariana z pizzerii, do ślubu prawie tydzień. Ale miło by było tak od czasu do czasu zjeść dobrą pizzę w wyborowym towarzystwie.

Leave a Reply to frytka Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *