Czasówka

Postawiłem się dzisiaj George’owi, mówiąc że przy ilości ludzi jaka jest w Main Lab’ie nie jesteśmy w stanie przygotować wszystkich próbek. Mo wziął Karola na Wet Prep i w laboratorium zostaliśmy w czwórkę: Ania, Monika, Sarah i ja. Ania plajtowała, Sarah czyściła pomieszczenie przed jutrzejszym audytem, a do ważenia próbek zostaliśmy tylko my – Moniczka i ja. W nagrodę dostałem od George’a zestaw sheetów z nakazem wykonania ich w 3,5 godziny. Masa pracy do wykonania, a tu ani roztwory nie przygotowane, ani próbek nie widać i trzeba szukać. Nic to, wziąłem się w garść i zważyłem wszystko w niecałe dwie godziny. Teraz George nie może powiedzieć, że wolno pracuję, a z drugiej strony ja jestem wściekły, że tak śmiesznie zachował się manager laboratorium. Śmiechu warte. Na koniec dnia wyczyściliśmy na błysk to co nie zostało wcześniej wyczyszczone. Śmieszne to, ale laboratorium gruntownie czyszczone jest tylko wtedy, gdy zbliża się wizyta ważnego klienta. I niech ktoś jeszcze powie, że w Polsce wszystko jest chore… Tutaj dopiero wszystko jest chore, tyle tylko, że Anglików na to stać.

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *