Ciepły Adriatyk

Rano nie spieszymy się w ogóle. Deszcz pada intensywnie i czeka nas pakowanie mokrych namiotów – nic przyjemnego, zwłaszcza, gdy wieczorem trzeba będzie położyć się w nich ponownie. Jemy śniadanie, pakujemy się powoli do busa… Maciek chyba nie ma nas jeszcze dość.
Jadąc przez Czarnogórę zatrzymujemy się przy mijanym sklepie, aby kupić małe co nieco – miejscowy chleb, piwo, rakiję… Jedziemy dalej, aż do granicy z Chorwacją, którą mijamy błyskawicznie, podobnie zresztą jak wszystkie dotychczasowe granice. Dojeżdżamy do Dubrownika, a tu cały czas leje, do tego nie możemy znaleźć wolnego miejsca parkingowego. Wrażenie robi na nas pełne owoców drzewo pomarańczy. Niestety, nici ze zwiedzania miasta. Wyjeżdżamy więc samochodem na górujące ponad miastem wzgórze, z którego obserwujemy piękną panoramę miasta położonego nad morzem oraz kilku bliskich wysepek. Widoki przepiękne.
Postanawiamy jechać dalej wzdłuż wybrzeża w stronę Makarskiej. W międzyczasie przestaje padać, decydujemy się więc na kąpiel w Adriatyku – wszyscy panowie i Aga W., pozostałe dziewczyny przyglądają się nam z kamienistej plaży. W międzyczasie gubią się klucze od samochodu i czekają nas nerwowe poszukiwania. Po przeczesaniu całego busa i większości bagaży, za czwartym podejściem klucze odnajdują się na plaży… Całe szczęście…
Kontynuujemy podróż wzdłuż wybrzeża i ku naszemu zdziwieniu wracamy na teren Bośni i Hercegowiny. Okazuje się, że w wyniku ustaleń powojennych państwo to dostało  ledwie 20-kilometrowy dostęp do morza. Przy okazji zatrzymujemy się na miejscowy obiad i pałaszujemy ryby z ziemniakami, bo kelner nie bardzo chciał zrozumieć, że wolimy frytki… Moim zdaniem najlepszy wybór zaliczył Rafik, który zamówił talerz małych rybek, o dziwo z frytkami…
Po pewnym czasie wracamy na terytorium Chorwacji, by autostradą udać się w kierunku miejscowości Knin i dalej przez Kijevo do położonego u stóp Dinary – Glavaš.
Po dojechaniu na miejsce rozbijamy namioty, przygotowujemy kolację i już czekamy na jutrzejszy dzień, kiedy to wybierzemy się na najwyższy szczyt Chorwacji.

za nami Dubrownik

This entry was posted in Korona Europy. Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *