Nadszedł kolejny w tym roku długi weekend, nie wypadało więc go nie wykorzystać na jakąś górską wycieczkę. Postanowiliśmy wybrać się więc na Rysy, na których byłem dotąd raz w 1999 r., a Monika nie była jeszcze nigdy.
Podczas czwartkowego spotkania w PTT rzuciłem hasło “Rysy”, do tego doszło kilka telefonów do znajomych i zebrała się w efekcie dziewięcioosobowa ekipa.
Z Buczkowic wyruszyliśmy o szóstej rano, pół godziny później, niż planowaliśmy. Aby uniknąć tłumów podchodzących z polskie strony, postanowiliśmy udać się na Słowację i stamtąd wejść na najwyższy szczyt Polski.
Jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że na parkingu obok stacji kolejowej “Popradské Pleso” zdecydowana większość samochodów przyjechała z Polski. Cóż, nie tylko my byliśmy tacy cwani…
Ruszyliśmy szybkim tempem w stronę Popradzkiego Plesa. Asfaltowa droga nie jest zbyt przyjemną do wędrówki, ucieszyliśmy się więc po dotarciu do niebieskiego szlaku, skąd ruszyliśmy w górę. Niedługo później zaczęliśmy “wspinaczkę” czerwonym szlakiem. Ruch na szlaku był bardzo duży, lecz jedyny zator utworzył się przed łańcuchami ułatwiającymi pokonanie progu skalnego. Do tego czasu zdążyliśmy jeszcze zrobić przerwę śniadaniową, podczas której Monika przypadkowo sprawdziła, czy oliwki umieją pływać w górskim strumyku. Nie umiały…
Po dotarciu do Chaty pod Rysami, urządziliśmy dłuższą przerwę, którą niektórzy wykorzystali na wizytę w malowniczo położonym wychodku 🙂
Wędrówka na szczyt była już mniej przyjemna – od przełęczy Waga do szczytu ruch był większy, niż na Krupówkach i sam nie wiem jakim cudem udało nam się stanąć na samym szczycie Rysów II. Wyższy o cztery metry, słowacki wierzchołek odpuściliśmy sobie.
Schodząc spotkaliśmy parę osób z Oddziału PTT w Łodzi, a także znajomych z Bielska-Białej. Cóż, świat jest mały…
Pogoda cały dzień nam dopisywała, było słonecznie, a pojawiające się dość często chmury przynosiły kojące ochłodzenie.
Po dotarciu do schroniska nad Popradzkim Plesem zrobiliśmy ostatnią przerwę, po czym udaliśmy się na parking. Do Buczkowic wróciliśmy przez Korbielów około 23.
“W połowie sierpnia Zakopane i Tatry tradycyjnie już przeżywają najazd turystów. W tym roku padł rekord. Jednego tylko dnia Morskie Oko odwiedziło prawie 13 tys. osób, dol. Kościeliską 7 tys., a łącznie na wszystkie szlaki wyszło ok. 40 tys. turystów. Są to dane z niedzieli 14 sierpnia.” -> zobacz: http://www.watra.pl/tatry/gory/2011/08/17/szokujaca-frekwencja-w-tatrach