Monthly Archives: November 2006

W zdrowym ciele zdrowy duch

Dowiedzieliśmy się, że Agniesia i Grześ ostro wzięli się za ćwiczenia. Grzesiu zauważył pierwsze w życiu zaokrąglenia na swoim ciele (ach, ten brytyjski klimat) i postanowił poćwiczyć. Dowiedzieliśmy się, że na razie robi po 15 pompek i brzuszków, co zbytnim … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Prywatka

Wieczorkiem mieliśmy malutką imprezę. Tak się złożyło, że Jarek zostaje do świąt na Cygnecie i z tej okazji kupił piwek kilka. A że przy okazji i my (żonka moja i ja) na Cygnet trafiliśmy, to małą imprezkę się urządziło. Wszyscy … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Patogeny na dostawkę

Dzisiaj moja żoneczka stwierdziła, że przegiąłem. Wieczorem przyszedł sheet od jednego z ważniejszych klientów – same patogeny. Mieliśmy jeszcze trochę czasu, więc uznałem, że go zważymy. Strasznie to zezłościło moją ukochaną, która stwierdziła, że mogliśmy skończyć punktualnie o 21, a … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Nadchodzą zmiany

Praca, jak zwykle. Popracowaliśmy jak zwykle, sheetów zostawiliśmy kilka na jutro, ogólnie nic ciekawego. Jedynie nie wiadomo, czy po wyjaśnieniu sprawy z Rahulem, James wróci na nasz shift. Mam nadzieję, że wróci, bo jak nie, to będzie nam smutno.

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Na Alasce mieszkają antylopy

Wreszcie coś śmiesznego zdarzyło się w pracy. Cały dzień niby jak zwykle, a w zasadzie, jak co niedzielę, ale nie do końca… Otóż dzisiaj w czasie przerwy śmialiśmy się z siebie nawzajem. Łukasz jest zwany termosikiem, Grzesiu został kijanką, bowiem … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Zapomniany patriotyzm

Po wczorajszej imprezce długo dochodziliśmy do siebie. Nie znaczy to, że męczył nas kacyk, lecz po prostu pospaliśmy dłużej, niż zwykle. Nie wiem, o której wstaliśmy, ale na pewno było już po południu. Sił nie mieliśmy, aby się gdzieś ruszać, … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Nocne życie Anglii

Mamy dzisiaj wolne, więc pojechaliśmy do March pomóc Dominice zrobić meblowe zakupy. Nie ingerowaliśmy w to, co w kolejnych charritkach kupuje, robiliśmy jedynie z Grześkiem za tanią siłę roboczą, a nasze miłe panie szalały po sklepach, jak zawsze. Największą atrakcją … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Bo Cię zawieje

Po raz pierwszy od dłuższego czasu zrobiliśmy pranie. Niestety, koniec prania zsynchronizował się z końcem mojej kąpieli, a ponieważ żona cały czas męczy mnie, że jej mało pomagam (co oczywiście nie jest prawdą), postanowiłem powiesić pranko. Żona moja, troskliwa bardzo, … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Dzień śmieciarza

Dzisiaj wolne mieć powinienem, ale nie mam. W pracy ważny audyt, Sarah czyt płytki, a ja muszę doglądać wszystkiego na labie. Takie życie. Żeby było śmieszniej, audytorem był karzeł, który stawał na palcach, aby co nieco zobaczyć. Trochę to komicznie … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment

Zawierucha

Jutro w pracy mamy ważny audyt. Jeden z największych klientów, a w zasadzie jego przedstawiciel przyjeżdża, aby sprawdzić, czy wszystko na labie jest tak jak należy. A jak zbliża się audyt to na labie mamy panikę. Wszystko jest przewracane do … Continue reading

Posted in emigracja (2006/07) | Leave a comment