Fryniołazik

Taki dzisiaj dzień. Chodzę tam i z powrotem. Z domu do “miasta”, do sklepu po bułki. Do domu, z domu, do Agnieszki na Cygnet. Jakieś piętnaście minut się tam idzie. Do domu, do Eclipsa z bułką dla męża mego, bo pewnie głodny w pracy. Do domu i już nigdzie nie wychodzę. A wieczorkiem do Grześka i Agnieszki, by męża odebrać po pracy, coby bezpiecznie wrócił do pracy. Oczywiście, moi drodzy, że w porównaniu z tym, ile chodziłam W Bielsku czy też Krakowie to nic, ale co gorsza, trasa do znudzenia ta sama. Taki ze mnie Fryniołazik.

This entry was posted in emigracja (2006/07). Bookmark the permalink.

One Response to Fryniołazik

  1. szymek says:

    Dzisiaj po raz pierwszy poszedłem do pracy jako team-leader. Już wiem, że zarabiam troszkę więcej, ale i odpowiedzialność na labie wzrasta. Muszę zająć się organizacją wszystkiego i za niemal wszystko odpowiadam. Takie życie, ale awans w Anglii to pozycja w CV niczego sobie. W końcu trzeba inwestować w siebie. Dobrze, że nasi pracodawcy nie wiedzą, że nie zamierzamy długo pracować w tej firmie. Cóż, Ojczyzna, rodzina, przyjaciele w Polsce przyciągają nas bardziej, niż wygodne życie na emigracji. No i oczywiście domek, który z dnia na dzień nabiera domkowego wyglądu. Nie ma to jak mieć tatę majsterkowicza. A wracając do pracy to trochę dzisiaj posiedziałem i kolejny raz nie mam pełnego, czterodniowego odpoczynku, ale parę dodatkowych pensów w kieszeni też się przyda.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *